Założę się, że tekstów o zapisywaniu w
kochanych Internetach znajdę od groma i jeszcze trochę, ale i tak sklecę
własny. Tłumaczę sobie, że każdy z nich ma choć trochę inne grono odbiorców, a to
dobrze, bo wtedy ogół czytelników znacznie się powiększa. W tym przypadku
zakładam, że im więcej, tym lepiej.
Zapisywanie jest fantastycznym nawykiem – tego
co usłyszymy, przeczytamy i tego, co wpadnie nam do głowy. Nie pozwala umknąć
najlepszym pomysłom, zapewnia ciągły dostęp do inspiracji, pomaga zaprowadzić
względny porządek myśli. Dzienniki, notesy, żółte karteczki przytwierdzone do
lodówki – każdy zapisuje jak chce, co chce i ile chce. Ja zdecydowanie odmawiam
rozpisywania się na temat każdego przeżytego dnia, za to zwięzłe spisanie
pomysłu, cytatu czy krótkiej obserwacji – jak najbardziej. Pytanie tylko po co
to robimy?
Czy kopiowanie cytatów, sloganów, złotych myśli
jest celem samym w sobie? Sens pojawia się, gdy utrwalone na papierze słowa
zaczynasz wprowadzać w życie. Wracając do przeanalizowanych dziesiątki razy
powiedzeń jesteś w stanie wyselekcjonować te, które najbardziej odbiły się w
twojej pamięci i zaimplementować je do swojej codzienności.
Po kolei. Po co pisać? Jest kilka
niezaprzeczalnych zalet. Nic ci nie umknie, wszystko staje się bardziej
klarowne, a to co niesprecyzowane w głowie, nabiera charakteru na papierze. No
i nikt nie powie mi, że nie ma wpływu na charakter pisma – ktoś jeszcze zauważył,
że kiedy na klawiaturze piszemy 300 znaków na minutę, na papierze tylko bazgrzemy?
Teraz ważniejsze. Jak pisać? To już w dużej
mierze indywidualna kwestia. Sprecyzuj na czym ci zależy, jaki jest cel
notatek, do czego mogą się przydać, jak chciałbyś je później odbierać. Bo po co
robić coś bez celu? Kiedy już ustalisz powyższe kwestie, łatwo zdecydujesz czy
zacząć prowadzić dziennik, czy może nosić w kieszeni mikro notes na maksymy tak
samo szybko wbiegające, jak i uciekające z głowy.
Kiedy pisać? Jedna z notatek, w jednym z moich
notesów głosi zaczytaną gdzieś radę na temat dopasowania pory dnia to treści
wypowiedzi. Jak to? A tak, że podobno rankiem jest się bardziej otwartym,
twórczym, a przeszkody zdają się nie istnieć. Natomiast wieczór to najlepsza
pora na dokonanie syntezy – umysł staje się bardziej analityczny i krytyczny. Wniosek z tego taki, że tworzyć najlepiej rano, a poprawiać wieczorem.
Zaciekawiło mnie to na tyle, że postanowiłam na własnym przykładzie sprawdzić
tezę. Jedyny wyciągnięty przeze mnie wniosek mówi, że raz jest tak, raz tak.
Tego posta piszę o północy, a czuję, że myśli biegną znacznie płynniej niż 14
godzin temu. Poprawiać spróbuję rano.
A teraz najprzyjemniejszy element całego
procesu. Po pewnym czasie czytaj co zapisałeś. Bez pośpiechu. Znajdź chwilę,
którą poświęcisz tylko na to, żeby racjonalnie ocenić treść. Jeśli nigdy
wcześniej nie prowadziłeś dziennika, może spotkać cię niemały szok, kiedy po
raz pierwszy zetkniesz się ze swoimi wypocinami jako czytelnik (niekoniecznie
negatywny, nie gwarantuję, że pozytywny). Jeśli tak jak ja, ograniczasz zapiski
do cytatów i pomysłów, wracaj do nich, ulepszaj, dopisuj, koryguj. Pamiętaj, że
kilka słów zajmujących tę cenną przestrzeń w twoim notesie, nie zawsze musi
zamienić się w rzeczywistość. Czego nauczyło mnie pisanie tych paru postów od
czasu do czasu to, że jeśli czujesz, że nie pociągniesz danej myśli w sposób,
jaki chciałeś to zrobić, nie próbuj na siłę. Skreśl ile trzeba, zacznij od
nowa. Często świeża kartka, to świeża głowa. Pamiętaj, że nic nie wybaczy ci
tyle, co papier. Skorzystaj z tego.
PS. Korekta a propos pory dnia; wieczorem selekcja jest znacznie prostsza. Wyrzucanie z tekstu niepotrzebnych linijek tekstu czy zdjęć to teraz pestka. Rano było mi szkoda każdego z nich. Dajcie znać, która pora jest dla Was najlepsza!
Hej, wszystkiego najlepszego z okazji urodzin !
ReplyDeletePS. Za rzadko piszesz...