During the winter break, my sister and I managed to spend a few days in London (if you follow my Facebook or Instagram you've probably known that ;)). The trip had been planned for a while, although, the busy schedule before our departure made us not realize how fantastic days awaited us.
It was my first visit in England and I knew it only from indirect sources, so I hadn't created any special expectations about it in my head. However, the less time to go, the more enthusiasm I had. I secretly hoped the city was about to make me love it and think about it long, long time after coming back home. And how did it all turn out? England welcomed us with heavy rain and extremely unpleasant temperature, after landing we spent four hours on the airport and then three more on making our way to our final destination in northern London. It all happened between midnight and 7 am. I have to admit that when getting closer to the city center and perceiving more and more symbols of the city and that gorgeous architecture, the smiles on our faces appeared, although, our heavy eyelids were stronger than that. Finally, at noon, after a few hours of sleep we started to run our day as London started to extend its charm on us.
After a day spent with our friend at the university where she studies, we decided to use the evening for sightseeing all the 'postcard attractions'. We didn't want to waste any of precious hours of our trip as we had only 4 and a half day in the city.
We got off the tube on the Westminster Station, right in front of Big Ben, then headed to the London Eye, then turned back toward Downing Street and catch a bus toward Oxford Circus to finally reach Regent Street. It was quiet a perfect plan for the first evening in London ever. Marching the streets of a city in the evening performs some disadvantages (like fighting with a camera to shoot some decent picture at last), although, the most colourful lights on the buildings, bridges and other constructions totally made it worth some effort. London wasn't my unconditional love and it certainly wasn't love at a first sight but it definitely turned out love. There's no way to resist a city with such doze of an irresistible charm.
Soon, I'm gonna post more pics from our trip ;)
Have a great day!
W czasie ferii mojej siostrze i mi udało się na kilka dni wyjechać do Londynu (jeśli obserwujecie mój Facebook albo Instagram prawdopodobnie już zauważyliście :)). Wyjazd był zaplanowany już od jakiegoś czasu, jednak natłok zajęć przed samym wylotem sprawił, że nie do końca zdawałyśmy sobie sprawę z tego, że przed nami parę naprawdę fantastycznych dni. Będąc w Anglii po raz pierwszy i znając ją jedynie z pośrednich źródeł nie miałam sprecyzowanych oczekiwań co do wyjazdu, jednak im bliżej wylotu, tym mój entuzjazm był większy. Po cichu miałam nadzieję, że miasto oczaruje mnie od pierwszej chwili i zostanie w mojej głowie na długi czas po powrocie. Co z tego wyszło? Anglia przywitała nas ulewą i wybitnie nieprzyjemną temperaturą, wyjazd zaczął się od czterech godzinach spędzonych na lotnisku i kolejnych trzech, aby dojechać do celu. Wszystko to między północą i 7 rano. Co prawda wjeżdżając do miasta, zauważając kolejno jego symbole, jak czerwone autobusy i obserwując jego typową architekturę uśmiech bezwiednie pojawiał się nam na twarzach, jednak powieki były co raz cięższe. Dopiero w południe, kiedy po kilku godzinach snu byłyśmy już w stanie w miarę normalnie funkcjonować, Londyn naprawdę zaczął przekonywać nas do siebie. Po dniu spędzonym z naszą przyjaciółką na uniwersytecie, gdzie studiuje, wieczór postanowiłyśmy poświęcić na zobaczenie tych 'pocztówkowych' atrakcji Londynu. Mając jedynie 4 i pół dnia nie chciałyśmy marnować cennych godzin.
Wysiadłyśmy z metra na Westminster Station, dokładnie na przeciwko Big Bena, a następnie powędrowałyśmy pod London Eye, żeby chwilę później zawrócić i ruszyć w stronę Downing Street, wsiąść do autobusu w kierunku Oxford Circus i wysiąść na Regent Street. Trasa idealna na pierwszy dzień w mieście. Mimo że zwiedzanie wieczorem ma pewne minusy (na przykład ciągłą walkę z aparatem, żeby ustawić odpowiedni tryb), to jednak widok budynków, konstrukcji i mostów podświetlanych z każdej strony zdecydowanie wynagradza wszelkie niedogodności.
Może Londyn nie był miłością od pierwszego wejrzenia, ani miłością bezwarunkową, ale miłością na pewno. W końcu jak tu oprzeć się miastu z takim urokiem?
A już niedługo kolejne porcje zdjęć ;)
Miłego dnia!
TAILORED Coat
SOLAR Trousers
GINO ROSSI Bag
Ale Ci zazdroszczę takiej fajnej wycieczki! Prawdziwy London Look :)
ReplyDelete