Przyznaję się, że trochę zwariowałam na punkcie czarnej
aksamitki. Początkowo szukałam wąskiego, czarnego szalika (wiecie, tak w stylu
Chloé), a skończyłam w pasmanterii, kupując dwa kawałki tasiemki – jeden
metrowy, drugi krótszy, żeby wiązać go tak, aby przylegał do szyi. Ciężko mi
teraz znaleźć zestaw, do którego aksamitka nie pasuje - nawet adidasy i bluza z
naszywkami mnie nie powstrzymały. Jeśli chodzi o męskie koszule, to powtarzam
się bardziej, niż w przypadku swetrów, ale i tak napiszę to znowu – są doskonałe!
Nic nie daje tyle swobody, co one, w dodatku wybaczają wszystko.
Razem dały wersję ‘na dandysa’ albo trochę roztrzepaną. Którą wolisz?
I admit I got a little obsessed with this black,
velvet ribbon. At the beginning, I searched for a light, narrow scarf (you know, a
bit Chloé style). Eventually, I ended up in a haberdashery buying two pieces of
black velvet – one a meter long and a shorter one to have it surrounded near my
neck. After a few weeks it got difficult to find an outfit which cannot be
spiced up with those ribbons – even sneakers and patches sweatshirt didn't stop me. When it
comes to men shirts, I do realize I recall them even more often than sweaters,
however, I won’t hold myself and say it again – they’re perfect! No garment
is this forgiving and gives so much freedom at the same time.
The combination of them turned out
as a dandy version or a bit more nonchalant one. Which one do you prefer?