On Saturday, in Victoria & Albert Museum in London the exhibition of Alexander McQueen's works "Savage Beauty" that has been awaited for weeks was finally opened. Because of the fact, it was impossible to transport some of the showpieces out of London, this event is enriched when compared to the previous event that took place in New York in 2011. Unfortunately, I didn't manage to organize my trip the way that let me see the exhibits, although, I visited V&A exactly a month before the event - on the Valentine's Day.
We were after a few hours of wandering the alleys of Natural History Museum and my sister's goal was to get to the Hyde Park as soon as possible, however, I couldn't just skip the V&A since we already were on Cromwell Road. The museum itself really impressed me - the amount of gathered masterpieces from all over the world and from most of the periods amazes and sometimes even overwhelms. For me, a real treat was finding the Fashion Institute.
The showpieces are presented in glass cabinets chronologically, according to the ages - from gowns with huge frame-based bottoms and tight corsets to the works of the most famous designers of 20th century that had become the fashion symbols of previous decades.
When my sister refused to keep walking and found herself a comfy bench in the hall, I was running with a camera from case to case to shoot as many objects as possible. And that's when something that was quiet incredible for me happened. When I started the blog, one of the first articles was the one about the history of fashion (you can find it here). I placed there a picture of a dress by Jeanne Lanvin and noted in my little black book "the original is nowadays in Victoria & Albert Museum in London". So, when being there, when I was finally done with taking pics of an evening outfit with a Chanel label on it, still looking through the camera, I perceived those familiar golden linings, fabric and cut and froze for a second. It was exactly the dress I put in my post a year ago!
Sadly, that day we had no time for further exploring the assets of that building but now, knowing what treasures it contains and having the best memories from that place I'm pretty sure I'll be back there. Soon, hopefully.
Sadly, that day we had no time for further exploring the assets of that building but now, knowing what treasures it contains and having the best memories from that place I'm pretty sure I'll be back there. Soon, hopefully.
W sobotę w londyńskim Victoria & Albert Museum otwarto długo wyczekiwaną wystawę prac Alexandra McQueen'a - Savage Beauty. Ze względu na to, że niektórych eksponatów nie można było transportować poza Londyn, jest ona znacznie bogatsza niż ta w nowojorskim Met w 2011 rkou. Składa się z 241 eksponatów i już przyciągnęła tysiące odwiedzających. Mi niestety nie udało się tak dopasować terminów, żeby być jednym z nich, jednak w samym V&A byłam dokładnie miesiąc przed otworzeniem wystawy - w Walentynki.
Byłyśmy już po kilkugodzinnym zwiedzaniu sąsiedniego Natural History Museum, a moja siostra myślami biegała już po Hyde Parku, jednak będąc na Cromwell Road nie mogłam tak po prostu przejść obok V&A. Samo muzeum naprawdę robi wrażenie - ogrom zbiorów z praktycznie wszystkich części świata i większości epok nieustannie zachwyca, momentami wręcz przytłacza. Dla mnie jednak prawdziwa gratka zaczęła się, gdy odnalazłyśmy Fashion Institute.
Gabloty rozłożone na planie koła przedstawiają odwiedzającym kreacje chronologicznie, według epok - od sukien z ogromnymi spódnicami na stelażach i ciasnymi gorsetami, haftowane w fantazyjne wzory, po prace najsłynniejszych projektantów XX wieku, będące wizytówkami ubiegłych dziesięcioleci.
Kiedy moja siostra na dobre zaprzyjaźniła się już z jedną z nielicznych ławek, ja biegałam z aparatem od ściany do ściany uwieczniając kolejne eksponaty. I wtedy stało się coś, co - choć może wydawać się dość błahym zdarzeniem - dla mnie było prawdziwie niesamowite. Jednym z pierwszych postów na blogu był ten o historii paryskiej mody (możecie przeczytać go tutaj). Umieściłam w nim wtedy zdjęcie sukienki zaprojektowanej przez Jeanne Lanvin, a w notesie zapisałam, że "dziś oryginały znajdują się w Victoria & Albert Fashion Institute w Londynie". Będąc tam, kiedy skończyłam już fotografować kilkudziesięcioletni kostium z metką Chanel, patrząc ciągle przez obiektyw aparatu, zauważyłam znany fason, tkaninę, złote linie i na sekundę zamarłam, widząc dokładnie tę sukienkę, której zdjęcie zamieściłam we wpisie rok temu!
Plan tego dnia nie pozwolił nam na dalsze zwiedzanie, jednak teraz wiedząc, co kryje się w budynku muzeum i mając stamtąd najlepsze wspomnienia jestem pewna, że jeszcze się tam pojawię. Mam nadzieję, że jak najszybciej.
Plan tego dnia nie pozwolił nam na dalsze zwiedzanie, jednak teraz wiedząc, co kryje się w budynku muzeum i mając stamtąd najlepsze wspomnienia jestem pewna, że jeszcze się tam pojawię. Mam nadzieję, że jak najszybciej.
Gablota w sekcji koreańskiej / Gowns in the Korean section
Od prawej: płaszcz Alexander McQueen, sukienka i żakiet Dries van Noten, sukienka Jean Paul Gaultier/
From right to left: Alexander McQueen Coat, Dries van Noten look, Jean Paul Gaultier dress
New Look by Christian Dior
Po prawej kostium wieczorowy projektu Coco Chanel, a po lewej to właśnie sukienka Jeanne Lanvin - powód mojej dzikiej euforii i lekkiego zawału. / On the right, evening look by Coco Chanel. On the left, dress by Jeanne Lanvin; the reason of my wild euphoria and a little heart attack.
Projekty Elsy Schiaparelli / Designes by Elsa Schiaparelli
Wydanie Vogue'a z 1927 roku / Issue of Vogue from 1927
London, 14.02.2015
Photos Marta & Natalia Lipke
No comments:
Post a Comment