Strony

Saturday, March 15, 2014

The beginning


Jakiś czas temu dostałam w prezencie książkę Marnie Fogg „Od Chanel do Versace. Style w modzie”. Znajdziemy tam osie czasu prezentujące jak powstawały światowe marki i jak na przestrzeni lat rozwijały się ich kolekcje. Zdjęcia najbardziej rozpoznawalnych, charakterystycznych lub zadziwiających modeli kreacji opatrzone krótkim, konkretnym komentarzem autorki – idealna dla tych, którzy lubią książki z obrazkami ;). Oprócz tego wzbogacona jest o rozdział z próbkami tkanin wykorzystywanych przez projektantów oraz rozdział, w którym opisana jest historia mody od jej paryskich początków do współczesności. Fogg nie tylko opowiada o powstawaniu trendów, ale wskazuje jak ogromny wpływ miał na nie przebieg historii (mieliście pojęcie, że odkrycie grobowca Tutenchamona i krach na Wall Street oddziaływały na to co i jak się nosiło? Ja nie miałam). Właśnie te słowa zainspirowały mnie do napisania tego tekstu.



Większość osób, które choć trochę moda pociąga bądź intryguje, przynajmniej raz słyszały o jej początkach. O Coco Chanel łamiącej i wprowadzającej nowe zasady, o Christianie Diorze lansującym zupełnie nowy styl, lecz ile z nas wie co było przed nimi? Jakie dokładnie zasady łamała Chanel i od czego różniła się koncepcja Diora?

Paryskie domy mody powstawały już w XVIII w. – pierwsza dyktowała trendy wprowadzona na dwór przez Marię Antoninę, projektantka Rose Bertin, która otworzyła dom mody Le Grand Mogol w 1770 roku. Zacznijmy jednak nieco później, gdy w XIX w. w Paryżu pojawia się Brytyjczyk Charles Frederick Worth, a francuska metropolia staje się światową stolicą mody. „Worth zmienił krawiectwo z rzemiosła w biznes”, pisze Fogg. Zrewolucjonizował nie tylko podejście krawców do swojej pracy, ale, co ważniejsze, myślenie klientek. Nagle to one musiały pofatygować się do atelier wybranego krawca, zamiast przyjmować go u siebie w domu, wybrać jeden z konkretnych, przygotowanych przez niego modeli, po czym cierpliwie stawiać się na przymiarki, oczekując na dopieszczoną w każdym calu, gotową kreację, idealnie dopasowaną do sylwetki.


Projkety Charles'a Worth'a znajdują się obecnie w Metropolitan Museum of Art i Muzeum Bury St. Edmunds

Worth był również prekursorem pokazów mody, początkowo prezentując projekty na manekinach podczas bankietów i przyjęć, a później na zatrudnionych modelkach. Wkrótce powstało pojęcie haute couture (dosłownie wykwintne krawiectwo), przebojowy Brytyjczyk został ochrzczony jego ojcem, a jego projekty nosiła sama Elżbieta Austriacka - Sissi.

Wraz z początkiem XX w. na modowej arenie pojawiły się nowe nazwiska. Francuz Paul Poiret zastąpił ciężki i pracochłonny proces zdobienia garderoby początkując egzotyczne trendy. Zainspirowany kulturą Wschodu  wprowadził na salony barwne, orientalne projekty. Uwolnił kobiety od sztywnych gorsetów i turniur zastępując je luźnymi, odcinanymi pod  biustem lekkimi spódnicami, skrępowanymi u dołu „spodniowym” zakończeniem. Paryżanki mogły już co prawda swobodnie oddychać, musiały jednak zacząć uważać na długość stawianych kroków.


Projekty Paul'a Poireta z 1911r. 



W końcu na arenie pojawia się Coco Chanel. Jej znajomość z Boyem Capelem rozbudziła jej zainteresowanie strojami sportowymi i nowymi, lekkimi tkaninami (np. dżersejem), co zaowocowało prostotą tworzonych ubrań. Skończyła z „modą na pokaz”, jak trafnie ujmuje to Fogg – przystosowała strój do epoki. Sama Chanel twierdziła, że była świadkiem śmierci luksusu. Chyba można by podejrzewać, że nie sądziła, że kilkadziesiąt lat później to właśnie jej marka będzie jednym z jego symboli. 


W czasie kiedy Coco projektowała słynny trzyczęściowy komplet (marynarka, spódnica za kolano i pulower), dolne linie sukienek szły coraz wyżej, a dekolty coraz niżej, w świecie mody pojawiają się kolejne nazwiska – nowocześni Jean Patou (to między innymi u niego szkolił się młody Karl Lagerfeld) i Jeanne Lanvin. 

Dzisiaj Lanvin jest najstarszym, ciągle funkcjonującym (i to świetnie) paryskim domem mody. Jeanne założyła go w 1889 roku sprzedając kapelusze. Jednocześnie projektowała i wykonywała ubrania dla swojej córki Marie-Blanche, która, jak się później okazało, była jej najlepszą reklamą – stroje przyciągały taką uwagę, że wkrótce wszyscy chcieli, aby dla nich projektowała. W 1908 roku Lanvin pokazała światu pierwszą kolekcję ubrań – inspirowaną art dèco i bogato zdobioną, co z czasem stało się jej znakiem firmowym. W 1927 roku Jeanne wypuściła słynne perfumy Arpege, których skomponowanie również zawdzięcza córce – jak sama twierdziła, do ich stworzenia zainspirowało ją słuchanie jej córki ćwiczącej gamy na pianinie. 


Tempo zmian i ilość trendów była przytłaczająca dla niektórych projektantów. Z branży wycofały się takie nazwiska jak Paul Poiret. 
Lata 30. to w historii nastanie ery maszyn. W modzie to pojawienie się Elsy Schiaparelli. Przyjaciółkę Picassa i Salvadora Dalego kojarzono z przepychem i awangardą. Ten drugi wspominał o niej nawet w swojej jedynej powieści „Ukryte twarze” jako o właścicielce modnego, paryskiego atelier.


Kolejna dekada to gotowe krawiectwo, do Europy dotarło ona dopiero po wojnie. Powstałą w dziejach mody lukę wypełnili Amerykanie. Na ratunek reputacji Paryża jako światowej stolicy mody przyszli Chanel i utalentowany Christian Dior. Kiedy Coco ponownie otworzyła swoje atelier i zajęła się lansowaniem swobodnego, prostego kroju Dior stworzył tzw. New Look. Jego koncepcja oddziaływała na ogromną skalę, a centrum mody przywrócono z Ameryki do Paryża. Podobno w tym czasie Chanel darzyła Diora „umiarkowanym szacunkiem”… ;)


Następne dziesięciolecia to ciągły rozwój mody. W latach 60. swoje atelier otwierają między innymi: pracujący wcześniej u Diora Yves Saint Laurent, Pierre Cardin czy Emanuel Ungaro, ale to już temat na inny wpis. 
A Waszym zdaniem kto najbardziej przysłużył się historii mody? Może chciałybyście przywrócić któreś z dawnych trendów? 

No comments:

Post a Comment