Strony

Thursday, October 27, 2016

Uroda - Trzy sprawdzone kosmetyki na jesień


Wraz ze zmianami temperatury, zmieniają się potrzeby skóry. I choć należę do kosmetycznych ignorantów, to wiem, że od takich prawd nie ucieknę. Wierzcie mi, jeśli chodzi o teorię dbania o skórę, jestem naprawdę do niczego. Nauczyłam się za to obserwacji – zwracania uwagę na to, co aktualnie dzieje się z moją skórą, czy mnie to cieszy czy nie i jak to ewentualnie naprawić. Stworzyłam sobie własny system – przykładowo, zamiast pamiętać o różnych kremach do twarzy kilka razy dziennie, sięgam po jeden sprawdzony, kiedy tylko czuję, że skóra jest trochę ściągnięta. Mam wtedy poczucie, że ciało dostaje to, czego rzeczywiście potrzebuje, a nie jest smarowane dla samego smarowania. Idąc dalej tym torem, przebrałam też dość kategorycznie kosmetyki, których używałam.  Mało to chwalebne, ale potrzebowałam trochę czasu, żeby zrozumieć, że skoro kosmetyk jest i ma nawet konkretne przeznaczenie, a ja go posiadam, wcale nie oznacza, że powinnam go używać. Tak udało mi się znaleźć kilka produktów naprawdę dobroczynnych dla mojej skóry, a dzisiaj chcę Wam przedstawić trzy z tych, którymi ją ratuję, kiedy jesienne przesilenie bardzo stara się jej dokopać.

The needs of our skins change, as the temperatures outside decrease. As much as I would like to remain such a cosmetics ignorant as I am now, I cannot get away from this kind of truths. Trust me, I really suck when it comes to the theory of beauty routines. However, I learnt to observe. I mean paying attention to what goes on with my skin, whether I like it or not and, eventually, how to fix it. I worked out my own system; instead of using a few kinds of face creams three times a day, I found one that really works for me and I use it when I feel my skin gets dry or pinched. Then I feel the skincare I provide my body with is what my skin really needs instead of putting creams and balms just for putting itself. Eventually, I categorically dealt with the tons of cosmetics I used. I know I should feel ashamed typing this sentence, however, it took some time to make me understand that the fact I posses some skincare product and it even has a concrete dedication doesn’t mean I need to/should use it. Living with this thought in mind, I managed to select some products that I find really beneficial for my skin and today I’d love to introduce you three of those that I use to rescue my body when autumn solstice really tries to kick my ass; sugar crystal  peeling with cupuacu butter from Ziaja, Swederm Hud Salva intensive moisturizing cream for all the skin irritations and regenerating hand and nails serum from Tołpa. 





Jestem wielką fanką Ziaji, szczególnie balsamów do ciała (ceramidowe mleczko jest rewelacyjne, do tego pięknie pachnie) i serii z liśćmi manuka (ten żel do twarzy!). Jedyne, z czego zrezygnowałam, to krem do rąk, którego używałam chyba od zawsze, aż zaczął potwornie wysuszać mi dłonie. Reszta była bez zarzutu.
Peelingu cukrowego pierwszy raz użyłam po saunie – zapomniałam balsamu, a moja mama podsunęła mi go mówiąc, że po tym nie potrzebuję już żadnego mleczka. Mocno sceptyczna poszłam pod prysznic, no bo jak to tak, że najpierw go użyję, potem wszystko spłuczę, a skóra będzie jak po balsamie? Ku mojemu zaskoczeniu, da się.
Pierwsza rzecz, jaka mnie uderzyła to zapach. Jest mocno czekoladowy, do tego stopnia, że człowiek robi się głodny. Mnie zwala z nóg, ale osobom, które wolą, żeby kosmetyk pachniał neutralnie, może nie odpowiadać. Drobiny cukru są dość grube, dlatego przy stosowaniu wyraźnie czułam tarcie i przyśpieszenie krążenia. Skóra rozgrzała się i nabrała koloru, a po spłukaniu i wytarciu było znacznie lepiej, niż po balsamie. Mieszanka cukrów i łupin orzechów złuszcza naskórek, oleje uelastyczniają, a masła karite i cupuacu zostawiają na skórze nawilżającą warstwę, która utrzymuje się jeszcze długo po prysznicu. Ja używam go co kilka dni, przynajmniej raz w tygodniu. 
Cena: ok. 14zł 



2. Swederm, krem nawilżający Hud Salva Sensitive, 100 ml

Zacznijmy od tego, że nazywam go krwią jednorożca (każdy, kto czytał Harry’ego Pottera zrozumie). Krem ma srebrny kolor, gęstą, nieco ciągnącą konsystencję i mocno neutralny zapach. Jest też bardzo wydajny – do smarowania rąk wystarcza znacznie mniejsza ilość, niż innego kosmetyku tego samego rodzaju.
Producent opisał go jako silnie nawilżającą maść dla każdego rodzaju skóry, do stosowania na całe ciało. Ja, oprócz tego, że najczęściej używam go jako kremu do rąk, stosuję go też na wszelkie podrażnienia, przesuszoną skórę czy jako warstwę ochronną na twarz przed wyjściem na mróz. Sprawdza się też jako krem do stóp i na suche łokcie. Jest bardzo delikatny, hipoalergiczny i odpowiedni dla dzieci. Jest jak najlepsze lekarstwo dla skóry, szczególnie, kiedy temperatury spadają. Ja kupuję kosmetyki Swederm w salonie kosmetycznym, ale są też dostępne w aptekach.
Cena: ok. 35 zł




We wrześniu, w konkursie na wymyślenie hasła, wygrałam zestaw kosmetyków Tołpa. Do tamtej pory wiele o nich słyszałam – że naturalne, delikatne, hipoalergiczne – ale byłam zadowolona z tych, których używałam, więc nie czułam potrzeby testowania, a tym bardziej uzupełniania szafki o jakikolwiek z tych czy innych produktów. Dopiero, kiedy kurier dostarczył mi paczkę, zaczęłam używać próbek, żeby po jakimś czasie okazało się, że właśnie to serum najbardziej wyróżnia się na tle innych kosmetyków. Ma spełniać 5 funkcji: nawilżać, ujędrniać, wygładzać, regenerować i odnawiać. Ja, po kilku tygodniach używania, mogę stwierdzić, że na pewno wygładza. To, co zwróciło moją uwagę to naprawdę lekka konsystencja, to, że krem szybko się wchłania i pozostawia dłonie przyjemnie nawilżone, a dodatkowo, w skład wchodzą między innymi nasiona drzewa Tara, algi, olej migdałowy i ekstrakt z mandarynki, co zapewnia oryginalny, jednak ciągle bardzo delikatny zapach. Filozofia marki opiera się na założeniu, że pozytywny efekt przemyślanej pielęgnacji, to suma małych, codziennych czynności, a to serum zdecydowanie się w nią wpisuje – dłonie naprawdę stają się delikatniejsze.
Cena: ok. 18 zł



2 comments:

  1. żadnego z tej świętej trójcy jeszcze nie testowałam
    znam tylko Ziajkę :)

    muszę się bardziej przyjrzeć tym dwóm nowinkom:)

    ReplyDelete
    Replies
    1. Szczerze polecam, u mnie to już naprawdę niezbędniki :)

      Delete