Kiedyś
przechodziłam bardzo niepokojącą fazę – moim celem była szafa wypełniona
sezonowymi hitami z H&M’u i masą ciuchów z sieciówek, jakie nosiła
większość dziewczyn na ulicach. W końcu jak wszyscy, to wszyscy! Mało tego,
wizualizowałam to sobie jako moją wymarzoną garderobę – kiepskiej jakości ubrania
i sztuczne świecidełka, które wtedy wydawały mi się unikatowe (teraz trochę się
wzdrygnęłam pisząc to zdanie). Stopniowo zaczęłam wychodzić z tego niepokojącego
stanu i znajdować rzeczy oryginalne, piękne, z naturalnych materiałów, zrobione
w Polsce. To nie znaczy, że zrezygnowałam z białych t-shirtów z H&M – to
duży komfort wejść do sklepu i chwycić wieszak z koszulką, której nie trzeba
ani mierzyć, ani zastanawiać się nad jej zakupem, bo to czwarta sztuka tego
samego modelu kupiona w ciągu dwóch lat, która jest nam zwyczajnie potrzebna. Znaczy
to mniej więcej tyle, że moje priorytety i ubraniowe wizje uległy poważnym zmianom,
a pojęcia „oryginalny”, „wygodny”, „uniwersalny” i „wart swojej ceny” zostały
zupełnie przedefiniowane.
I had been through that awful, very alarming phase; I really wanted my wardrobe to be
filled with seasonal must haves from H&M and all the popular models of low quality
clothes that every girl on the street used to wear those days. What was even
more alarming, I pictured it as my dream closet; tons of average garments that
were far from decent quality standards and labile accessories that I found then
unique (I just shuddered when writing this sentence). For long time, day by day
I have been going out of that dark zone and started surrounding myself with
things that were simply beautiful, original, made out of natural materials,
handmade (or just made) in Poland. It doesn’t mean I totally gave up on H&M
white t-shirts; the comfort of entering the shop and picking the hanger without
trying on or thinking if it’s the right model or not because it’s the fourth
t-shirt of the same kind you’ve bought for last 24 months is too big to just
resign on it. It means my wardrobe priorities have changed and I have redefined
some words, e.g. ‘original’, ‘comfortable’, ‘unique’ or ‘worth its price’.
Jakiś
czas temu w wywiadzie z Magdą przedstawiłam Wam Magoku – markę biżuterii
tworzoną z niezwykłą pasją i oddaniem, która całkowicie ucieleśnia kryteria
przedstawione powyżej. Jest wykonana ręcznie, oryginalna w najczystszym tego
słowa znaczeniu (nie ma dwóch takich samych modeli) i po prostu śliczna.
Podobnie jest z Coolawoolą.
Coolawoola
to gdańska marka założona przez Lenę Majewską, oparta na unikatowym pomyśle i
niezwykle starannym wykonaniu. Ubrania tworzone przez Lenę to połączenie
kilkudziesięciu kawałków wełny lub kaszmiru, które w przeszłości stanowiły
części swetrów. Wyselekcjonowane, pozszywane fragmenty tworzą całość opartą na
planie koła, co w praktyce oznacza wyjątkowo ciepłe okrycie wierzchnie, dające noszącemu
niesamowity komfort i możliwość opatulenia się na kilka sposobów. Ja po raz pierwszy miałam na sobie Coolę w
dniu robienia zdjęć do tego posta. Nie wyobrażacie sobie z jak ciężkim sercem ją
zdejmowałam.
To
ubrania z kategorii rzeczy pięknych i oryginalnych, w których tworzenie
przelano pasję i kreatywność, wartych inwestycji, uniwersalnych w noszeniu i
unikatowych w wykonaniu. W erze zalania towarami z Azji Wschodniej i okolic,
marki takie jak Coolawoola i Magoku to bardzo jasne punkty na naszym rodzimym
rynku.
Some time ago, by posting the interview with Magda, I introduced
you Magoku; a jewelry brand that was built with a solid doze of passion and
devotion, that embodies all the criteria I mentioned before. It’s handmade,
unique (there are no two identical pieces) and simply lovely. And what I just
wrote seems very much like another brand I know; Coolawoola.
Coolawoola is a Gdańsk based brand, founded by Lena
Majewska, which core is an original idea and extremely thorough workmanship. Clothes
designed by Lena are a combination of tens of pieces of wool or cashmere, which
used to be sweaters in their previous lives. Carefully selected, fragments sewn
together turn into a sweater based on a circle. In practice, it means nothing
else than extremely warm outer wear which provides its users with comfort and a
few possibilities of wrapping oneself in it. The day these pictures were taken
was the first time a wore a Coola. Trust me, it was a heartbreak when I needed
to take it off.
These are the clothes from a rare kind of beautiful
and original garments that are provided with passion and creativity from its
creators, worth its price, universal in wearing and unique in design. In the
era of flood of low quality products dashing toward us from Eastern Asia,
brands like Coolawoola and Magoku are the very brightest points on our native
market.
PS.
Zdjęcia do tego posta robiłyśmy późną wiosną. Po raz pierwszy oprócz mnie, w
sesję były zaangażowane moja siostra, mama, siostra mamy i Magda. Wyszło babskie
przedpołudnie, z dużą ilością zdjęć i biżuterii,
a po przetestowaniu Cool, każda z nas była nimi równie zachwycona J
PS. These pictures were taken in late spring. For the
first time, there were more people engaged in the shoot; my sister, my mum and
her sister and Magda. The day turned out a girls day with lot of pictures and
jewelry (and each of us fell in love with Coolawoola
completely) J
Swetry
– Coolawoola
Biżuteria – Magoku
No comments:
Post a Comment