Good afternoon! I hope you all are having time as good as I'm having in this moment. There's no better thing that coming back home when being aware that what awaits you is a chores-free afternoon and there's no need to prepare anything for the next day.
I've told you we've taken hundreds of pictures in London and I've already managed to select and get them ready to be posted. I decided to publish something every two days so here's next article.
We started our second they in England with a visit at the Natural History Museum. We had that funny resolution to leave and start exploring the city every day around 9 am - our earliest time of leaving was a bit after 11 am I suppose. When we reached South Kensington and found Cromwell Road what waited for us was a kilometer long (I don't think I'm significantly exaggerating) queue in front of the entrance - it was Saturday, plus Valentine's Day. Luckily, half an hour later we entered 'the world of natural treasures'. I have to admit that places gives an amazing impression - the rich ceiling, stained glass-works around and giant dinosaur skeleton in the hall was just a beginning. Every room we entered was a huge surprise and a massive shot of knowledge. It was a marvelous visit, although, I found my real heaven on earth in the next building we explored - the Victoria & Albert Museum, especially their Fashion Institute. I think a kid in a toy shop wouldn't get as excited as I did when admiring all those gowns but there will be an entire post about it very soon.
Our next destination was the Hyde Park which is, surprisingly, a symbol of London for my sister. I had been impressed by the London's architecture even sooner but when strolling toward the park every street was a real treat for my eyes.
Our last stop that day was Tower Bridge (or London Bridge; when in London I had heard different voices. First, I was instructed to always say Tower Bridge, then another person told me 'everyone says London Bridge'). Once again, I was confronted with all the values of exploring the city in the evening or late afternoon. And what I mean are all those lights! ;)
PS. More of the pics of outfit I wore that days soon!
Dzień dobry! Mam nadzieję, że Wasze popołudnie mija równie dobrze jak moje - nie ma nic lepszego, niż wrócić do domu ze świadomością, że ma się czas tylko dla siebie i niczego nie trzeba przygotowywać na kolejny dzień :) Z wyjazdu przywiozłyśmy dosłownie setki zdjęć, które już udało mi się posegregować i przygotować do wrzucenia na bloga. Postanowiłam, że wpisy będą pojawiać się mniej więcej co dwa dni, więc oto kolejny z nich.
Kolejny dzień w Londynie zacząłyśmy od Muzeum Historii Naturalnej. Nasze założenie, że codziennie wychodzimy z domu i zaczynamy zwiedzanie około 9 okazało się nie mieć wiele wspólnego z tym, jak rzeczywiście to wyglądało - najwcześniej udało nam się wyjść chyba po 11. Kiedy już dotarłyśmy na South Kensington i odnalazłyśmy Cromwell Road - "ulicę muzeów" - przed Natural History Museum czekała na nas niemalże dosłownie kilometrowa kolejka - była sobota, a w dodatku Walentynki. Na szczęście pół godzinki szybko zleciało. Gmach muzeum robi naprawdę ogromne wrażenie - zdobiony sufit, witraże wokół i ogromny szkielet w holu to dopiero początek. Każda sala to kolejna niespodzianka i choć wizytę tam uważam za niezwykle udaną, to dla mnie prawdziwa gratka zaczęła się w sąsiednim budynku - Victoria & Albert Museum, a konkretnie w części poświęconej historii mody. Nawet porównanie do wizyty dziecka w sklepie z zabawkami nie oddaje mojego szczęścia wtedy, ale o tym będzie oddzielny wpis. W tym, możecie zobaczyć zdjęcia niesamowitej sali rzeźb w V&A.
Naszym kolejnym celem był Hyde Park. Może to mało popularny pogląd, jednak moja siostra właśnie to miejsce uważa za dymbol miasta Choć architektura Londynu urzekła mnie już wcześniej, to muszę przyznać, że podczas spaceru w stronę parku każda ulica była większą przyjemnością dla oczu niż poprzednia.
Ostatnim punktem tego dnia był Tower Bridge, czy też London Bridge (co osoba, to inna opinia - początkowo słyszałam, że powinno mówić się wyłącznie Tower Bridge, a następnie dowiadywałam się, że "wszyscy mówią London"). Po raz kolejny przekonałam się, że zwiedzanie wieczorem, czy też późnym popołudniem ma swoje zalety - wszystkie te światełka! ;)
PS. Więcej zdjęć stroju z tego dnia w kolejnym poście.