Zdjęcia
z Jastarni czekały na publikację od lipca. Kiedy w końcu zabrałam się za ich
obróbkę, postanowiłam, że półwysep zasługuje jednak na kilka słów więcej, niż
planowałam początkowo.
Nie
wiem z czego to wynika, ale nigdy nie byłam największą fanką morza. Wolałam
zmęczyć się w górach, niż leżeć plackiem na cudem wywalczonym metrze
kwadratowym piasku, okupionym dzikim sprintem po plaży i szczelnie obstawionym
parawanem (żeby jednym!). Mniej więcej tak to widziałam.
Po
drugim roku studiów przez miesiąc pracowałam w Jastarni, szczęśliwie we
wrześniu, a nie w pełni sezonu. Okolica już się wyludniała, pogoda była jeszcze
mocno sprzyjająca, a ja zaczęłam zauważać, że spacer pustą plażą albo oglądanie
puszczania lampionów może być całkiem przyjemne. Tak odkryłam, że jednak mam
jedno miejsce nad morzem, gdzie zamiast irytować się tłumami i zastanawiać
dlaczego ludzie w ogóle tam jeżdżą, ładuję akumulatory i tak totalnie po
babciowemu odpoczywam. Ostatnio byłam tam w lipcu, jednak ciągle uważam, że
wrzesień to najlepszy czas na takie podładowanie, dlatego czuję się
usprawiedliwiona, że publikuję zdjęcia z dwumiesięcznym opóźnieniem. Powiedzmy,
że taki był plan.
Photos from my one-day road trip to Jastarnia had been
waiting to be posted since July. When I finally initiated editing, it hit me
that this topic deserves a few more words than I originally planned.
I kind of have no idea how it’s started but I’ve
never been a sea person. I really enjoyed sweating up when hiking in the
mountains a lot more than lying idle on the piece of sand I had to fight for. After
my second year of university, I got a summer job in Jastarnia. Luckily for me,
it was in September and just for one month. The beaches were getting emptier
and emptier with every weekend and the weather kept being really favorable to
me. Eventually, I stated the walk through the beach or watching the paper lanterns
during sunset could be quite pleasant. This is the story that tells how I discovered
there is a place by the sea that doesn’t make me wonder what is the reason why
people consciously travel there but actually makes me rest a lot (in typical
grandma style). The last time I visited Jastarnia was in July, however, I still
strongly believe September is a perfect time for this kind of trip, so, I find
myself excused for posting these pictures with a two months delay. Let’s say it
was the plan from the beginning.