Strony

Saturday, December 19, 2015

Christmas Postcards


„Jeszcze nie czuję tych Świąt”. Wiecie ile razy słyszałam to zdanie przez ostatnie tygodnie? Dziesiątki. Sama też nieraz tak pomyślałam. Piszę bez bicia. A wiem, że zdanie jest wręcz haniebne, jak na tą porę roku. Sezon świąteczny w pełni, a ja wyskakuję z jakąś herezją. Mało tego, wczoraj skończyły się zajęcia na uczelni, a ja nie chciałam z niej wychodzić. No, czysty Grinch! Trzeba przyznać, że pogoda typowa dla połowy listopada raczej nie sprzyja atmosferze Świąt, ale przecież z każdej strony jesteśmy otoczeni reklamami, hasłami i melodiami każącymi nam czuć się i zachowywać jak irlandzkie krasnale. To o co właściwie nam, heretykom, chodzi? No może właśnie o to.
„O! W Galerii powiesili światełka. Idą Święta!”  - to słyszałam w listopadzie. W jego pierwszej połowie. Ciocia ekonomia i jej mały pomocnik marketing czuwają nad tym, żebyśmy do dwóch grudniowych dni przygotowywali się przez prawie dwa miesiące, dzielnie wspomagając branżę handlową. Nad wszystkim czuwa wujek konsumpcjonizm, niepozwalający pomyśleć nam, że może nie potrzebujemy dwunastego kompletu lampek. A my posłusznie, jak zgrane stado Minionków, lawirujemy między sobą, od czasu do czasu pomrukując, bo 10 minut w kolejce do kasy to poważna próba nawet dla stalowych nerwów. Sprawny, niezawodny mechanizm.
To oczywiście nie jest jedyna przyczyna, poza tym , jako największa wyznawczyni indywidualizmu, nie będę generalizować i szukać uniwersalnego wytłumaczenia dla braku świątecznego entuzjazmu, jednak może  hasła wciskane nam niczym mantra, zamiast tworzyć magię, trochę ją niszczą?
Spróbuj spojrzeć na to z boku. Nie znam nikogo, kto nie chciałby mieć Świąt. Wszyscy chcą, bo większość z nas naprawdę ich potrzebuje. Niezależnie od tego, czy znaczą odpoczynek czy maraton rodzinnych spotkań i zawodów w jedzeniu (na ilość, nie na czas). Potrzebujemy tych dwóch dni. Tylko, że to trzeba na spokojnie. Ja całkiem lubię to przedświąteczne bieganie, ale raz. Jak już jestem w domu i trzeba migiem jechać po rybę, bo dopiero przywieźli, a nie trzy razy w każdą stronę, przez całą galerię. Wierzcie mi, że ze spokojnym oddechem i wyrównanym pulsem łatwiej odnaleźć się w grudniowym klimacie. Wykorzystać Boże Narodzenie w pełni i nie powiedzieć: „Święta, Święta i po Świętach” (nigdy nie lubiłam tego powiedzenia – mało jest zwrotów tak ponurych, jak ten). Zamiast tego, może warto by wspomnieć, jak udane były.
Takie przedświąteczne imprezy, które dawno temu były jeszcze trendem, a teraz zdają się być tradycją, to całkiem niezły początek. To chyba jest czynnik, który może zacząć tworzyć atmosferę, prawda? Ze śniegiem za oknem czy bez J

PS. Droga Mamo! Ten post jest dla Ciebie! Za organizowanie najlepszych imprez i tworzenie atmosfery nie tylko w grudniu. Twoje pyskate dziecko :D 







No comments:

Post a Comment