Strony

Monday, January 26, 2015

Details - one and only


Devil's in the details. Think of your favourite accessory - the one that makes you feel original, unique, special. The one that makes you different from all the others. For me, it might be a red purse added to the black and white outfit or some golden headband I adore sooooo much or the ceramic pieces you can see on today's pics. One and only is a perfect expression in this case, due to the fact two pieces are literally never identical since it's all handmade. What a great feeling to wear one of them and be simply unique.

PS. More on my Instagram. Follow @theblushspot ;)

Podobno diabeł tkwi w szczegółach. Co dla Was jest takim szczegółem - jednym jedynym akcesorium, dzięki któremu czujemy się zupełnie wyjątkowe, jedyne w swoim rodzaju? Dla mnie, zależnie od dnia i stroju, to przykładowo czerwona torebka na tle biało - czarnego zestawu, złote opaski na włosy, które naprawdę uwielbiam albo ceramiczna biżuteria, którą widzicie na zdjęciach z dzisiejszego posta. Jest robiona ręcznie i każdy egzemplarz jest niepowtarzalny i unikatowy - nie ma lepszego sposobu, żeby poczuć się naprawdę wyjątkowo.

PS. Więcej na moim Instagramie (@theblushspot) ;)















photos Natalia Lipke

Magda Okuniewska Ceramic Necklace & Bracelet / 
Bransoletka i Naszyjnik Magda Okuniewska

NYX Eyeshadows / Cienie do powiek NYX

Monday, January 19, 2015

The "L" word




Luxury. This is the mysterious word from the title, the word of the day. And no, this isn't going to be a post about the Pagani cars and the bags with four zeros on their price tags. I mean luxury perceived subjectively by each of us, not its most popular meaning. Why am I writing about it? Let me explain you. Some time ago, I came back to Gdańsk to keep living my daily routines on the university and handle all the stuff I normally do again, after almost three weeks spent at home. At home means where I didn't have to think about the deadlines, chores and tasks.
After months in new apartment and having some routines established already, I managed to select some things I do repeatedly and determine if they're pleasant or not. I figured out my absolute favorite moment of the day is around 9 - 10 am when I have some time for my coffee, breakfast, visiting all blogs and sites I like and favourite music. However, we live fast and I noticed this kind of morning had become a rarity to me and eventually, it had become the most awaited, delightful moment - the most luxurious time. Plus, if it was a morning which was also a beginning of a free day - it was heaven. 
I started to think about all of this when, while being at home, my sister came to my room with her hair wet, looking completely relaxed and said: "You know, I just realized the greatest luxury is going to sleep in fresh pyjamas, to fresh sheets with hair just washed". Of course, I laughed at first and said good night, although, I analyzed it later and stated she couldn't be more right about it. How did it happen we started to equate luxury with material things only? Is it items that really makes us happy, relaxed, confident? Is it just a sad observation or we really strive for all the material forms of luxury so much that, in this rush, we stopped perceiving these non-material aspects of it? Do me a favor and state what is it for you. Preferably, let me know what turns out in your comments/emails as a feedback. 
It's been a while since I started writing this article. This is probably the hardest thing to create since I started the blog. Although, I had a lot of time to look at my life and find out which aspects of it are to treasure. For example, it's what I'm doing right now. I have my day planned the way that let me sit at my desk, faced to the window, write a post and have my headphones on listening to my favourite music as loud as possible. Next, having people you can freely talk to, not minding any borders in the conversation. Plus, yesterday when curing my hangover I realized one more thing is really precious to me - it's having people whose eyes I use as mirrors which is a motivation or sometimes a humble lesson for me. Even if I act a bit silly, meeting them just makes me come back on the right track. And this is a luxury. 
There is plenty of definitions of "luxury" in the dictionary, though, I haven't found words that I would use for creating my own one. I'm still learning about it. So far it's: "fresh pyjamas, fresh sheets and hair just washed". :)


Luksus. To właśnie słówko na dziś, kryjące się w tytule posta. I jeśli myślicie, że to będzie post o samochodach pokroju Pagani albo torebkach, na których metkach widnieją przynajmniej cztery zera, to muszę Was rozczarować. Ja mam na myśli luksus jako pojęcie subiektywne, odbierane przez każdego z nas w indywidualny sposób, nie jego najbardziej utarte znacznie. Dlaczego w ogóle o tym pisze? To proste. Jakiś czas temu wróciłam do Gdańska, do wszystkich obowiązków związanych z uczelnią, terminów i zadań niecierpiących zwłoki, po prawie trzech tygodniach spędzonych w domu.
Po kilku miesiącach w nowym mieszkaniu, zaczęłam zauważać, że mój plan dnia, a raczej tygodnia się unormował, co pozwoliło wyróżnić zajęcia bardziej i mniej przyjemne. Z czasem stwierdziłam, że to najbardziej przyjemne to godzina 9-10 rano, kiedy mam czas na kawę, śniadanie, przeglądanie stron i blogów i ulubioną muzykę. Jednak wszyscy żyjemy szybko i teraz taki poranek to naprawdę wielki, zawsze wyczekiwany komfort (jako początek wolnego dnia, to już niebo) - największy luksus.
Sam fakt, że zaczęłam o tym myśleć zaczął się od jednego wieczora w moim domu przed Świętami. Pozwólcie, że opowiem Wam historię. Pewnego razu, moja młodsza siostra zapukała do drzwi pokoju. Weszła z mokrymi włosami, zupełnie zrelaksowana i powiedziała: "Wiesz, właśnie zdałam sobie sprawę, że największy luksus to iść spać w czystej piżamie, w czystej pościeli, ze świeżo umytymi włosami". Wtedy zaśmiałam się i powiedziałam dobranoc, jednak z czasem zaczęłam nieco bardziej analizować to zdanie, kończąc stwierdzeniem, że mówiąc to, nie mogła być bliżej prawdy. Co spowodowało, że stawiamy znak równości pomiędzy luksusem i tylko tym, co materialne? Czy to naprawdę stan posiadania decyduje o tym czy jesteśmy szczęśliwi, zadowoleni, pewni siebie? Czy to tylko smutne spostrzeżenie czy naprawdę na jakimś etapie wyścigu do materialnych form luksusu przestaliśmy zauważać w tej pogoni jego inne, nieprzedmiotowe oblicza? Zróbcie mi tą przyjemność i dajcie znać, co dla was oznacza słówko na 'l'.
Minęło już trochę czasu, odkąd zaczęłam przygotowywać ten wpis. Z jakiegoś powodu okazał się najtrudniejszą rzeczą, za jaką się zabrałam odkąd blog powstał. To jednak pozwoliło mi przyjrzeć się mojemu życiu nieco z boku i ustalić co tak naprawdę ja uważam za luksusowe. I tak oto okazało się, że na przykład to, co robię w tym momencie należy do tej niezbyt rozbudowanej grupy. Siedzenie przy biurku z twarzą zwróconą do okna, pisząc posta, ze słuchawkami z ulubioną muzyką na uszach. Co następne? Taka rozmowa z ludźmi, podczas któej nie muszę się pilnować, ograniczenia co do treści czy formy raczej nie istnieją, a ja czuję się zupełnie swobodnie. No i jeszcze coś, z czego tak naprawdę zdałam sobie sprawę dopiero wczoraj, lecząc się po sobotnim wieczorze - spotkanie z ludźmi, w których oczach można się przejrzeć. Zdanie sobie sprawę, z tego jak cię postrzegają może być najlepszą motywacją, czasem trochę gorzką lekcją, ale zawsze bodźcem, który pozwala wrócić na właściwe tory. Może przez moment nie jest miło, ale w następnej chwili łatwo zrozumieć, jak bardzo jest to cenne. 
W słowniku znalazłam kilkanaście definicji słowa luksus, ale nie znalazłam jeszcze słów, których użyłabym do stworzenia własnej. Na tym etapie wolę powiedzieć, że jeszcze się uczę o "tych sprawach". Na razie mówię: "czysta piżama, czysta pościel i umyte włosy". :)













Sunday, January 11, 2015

New in - winter essentials


So far, there have been two posts about the things I find essential - the spring one (here) and the autumn one (here). Instead of preparing the typical winter one and writing about how important the scarf and lip balms are, I decided to show you some of the items I received as Christmas and post Christmas gifts that had quickly been transferred to my essentials list. True, I managed to live without them before I got them but right now it seems like a long time ago and I'm actually starting to forget how I handled lack of them. For about two weeks, I haven't even once left home without this red bag and navy blue wallet. No, I don't remember I have any other bags or wallets. Same thing with the earrings. I have to admit I have a thing for the headbands. The one you see on the pictures is now the crown jewel of my collection. Lipfinity by Max Factor is truly the best lasting lipstick I have ever had. And last but not least, mini Karl standind by my bed and the Minion pendrive are my absolute favourites. Love for the Minions should be always spread! I hope you all enjoy the presents you got as much as I enjoy mine.

Z serii postów o niezbędnikach był już wiosenny (tutaj) i jesienny (tutaj). W ramach tego zimowego postanowiłam nie pisać o takich banałach jak szalik czy balsam do ust, a zamiast tego pokazać Wam kilka drobiazgów, którymi niedawmo sprawiono mi wielką radość. Wszystkie przedmioty, jakie widzicie na zdjęciach dostałam w ramach świątecznych i poświątecznych prezentów. Mimo że zdaje sobie sprawę, że do tej pory też sobie bez nich radziłam, wybrałam je do tego wpisu, gdyż szybko trafiły na listę moich niezbędników. Portfel i torebkę zabieram ze sobą wszędzie (chwilowo nie pamiętam, że w szafie znajduje się też kilka innych). Podobnie jest ze srebrnymi kolczykami. Do opasek o wszelkich kształtach i kolorach mam ogromną słabość, a tą traktuję obecnie jako "ozdobę kolekcji". Lipfinity Max Factor to do tej pory najtrwalsza pomadka, jaką kiedykolwiek nałożyłam na usta - wytrzymuje każdą próbę. No i na koniec, mały Karl stojący teraz przy moim łóżku i, choć prezent przyszedł nieco spóźniony, to pendrive w kształcie Minionka jest moim absolutnym faworytem. W końcu trzeba szerzyć miłość do Minionków zawsze i wszędzie! Mam nadzieję, że Wy byliście tak samo zadowoleni ze swoich prezentów jak ja. 








1. TATUUM Red Bag / Torebka TATUUM
2. Silver Earrings / Srebrne kolczyki
3. PARFOIS Golden Headband / Złota opaska PARFOIS
4. MAX FACTOR Lipfinity Lipstick / Pomadka Lipfinity MAX FACTOR
5. MOHITO Wallet / Portfel MOHITO

& Minion PenDrive <3


Tuesday, January 06, 2015

New Year's Eve Look


As I promised you in the previous posts, today I'm posting pics of a dress I wore on the New Year's Eve party. Luckily, I had no need to travel anywhere to get to the party, since it was happening in my home. Unfortunately, the photos which were taken on 31st do not amaze, so a day before yesterday I picked the same set and successfully begged Oskar to shoot a little bit for me. My latest biggest love are the shoes you can see here. Probably, they are not as flattering for our legs as the heels (plus not comfy at all yet - I need to wear them a lot to make them right for my feet) but definitely cute. 

I'm publishing this article from home, probably as the last one during the holidays. Tonight, I'm going back to Gdańsk which makes me confused as always. Of course I would like to stay at home, keep resting with no worry about the uni or the exams in my head. On the other hand, I'm starting to miss all my daily routines like waking up to run for the class. The main reason I feel that is the fact that morning dashing motivates me for all the other matters I have to take care of and provides me with energy I need. Hopefully, I'm gonna find the come back more pleasant during the rest of the day. Have a nice day!

Tak jak obiecywałam w poprzednich postach, wrzucam dziś zdjęcia sukienki, którą miałam na sobie w Sylwestra. Na szczęście nie musiałam wybierać się w żadną podróż, żeby na nią dotrzeć - wszystko działo się u mnie w domu. Niestety zdjęcia z samego Sylwestra nie zachwycają, więc przed wczoraj odtworzyłam zestaw i ubłagałam Oskara o kilka zdjęć. Moja nową największą miłością są buty, jakie widzicie na zdjęciach. Może nie są tak łaskawe dla nóg jak szpilki (mówiąc szczerze w ogóle nie są łaskawe - zanim je rozejdę jeszcze trochę pocierpię, bo okazały się wyjątkowo oporne w tym temacie), ale moim zdaniem naprawdę śliczne. 

Tego posta publikuję jeszcze z domu, jako ostatniego w tej przerwie. Dziś wieczorem wracam do Gdańska i jak zwykle powoduje to mieszane uczucia. Z jednej strony mogłabym i bardzo chciałabym tu zostać i dalej odpoczywać, nie martwiąc się uczelnią czy egzaminami. Z drugiej, trochę brakuje mi już wstawania rano, żeby biec na zajęcia, głównie dlatego, że działa to na mnie napędzająco. To taki mały kop codziennie rano, dzięki któremu mam potem siłę i ochotę na całą resztę. Mam nadzieję, że im bliżej powrotu, tym bardziej będzie mnie on cieszył. Miłego dnia!















H&M Dress
(with tulle and lining sewn)
MOHITO Shoes
PARFOIS Headband
GATTA Tights
SINSAY Bracelet

Sunday, January 04, 2015

2014 Looks





No need to say much. These are most of the looks I have presented since the blog was started. Each of these already had its own post, so there's a chance you've had a glimps on them. I have to admit this collection isn't that big yet (I think the age of my site is one of the reasons - this blog is still a baby), so I'm setting 'to make it much much bigger for the next year' my one and only New Year's resolution (I've already started working on looks for 2015 summing up post). Do tell me which is your favorite one!

Tadamn! :) Oto większość zestawów, które pojawiły się na blogu od samego początku. Każdy z nich miał własnego posta, więc jest szansa, że na niektóre zdążyliście już rzucić okiem. Trzeba przyznać, że to nie jest jeszcze imponująca kolekcja (trochę zrzucam winę na wiek strony - ten blog to raczej jeszcze niemowlaczek), więc moim jedynym noworocznym postanowieniem, a jednocześnie planem i marzeniem ustanawiam powiększenie tego zestawienia w przyszłym roku (można powiedzieć, że już zaczęłam pracować nad podobnym postem na 2015 rok). 
Który zestaw jest Waszym ulubionym? ;)