Strony

Thursday, March 03, 2016

Panda's hug








Images via Google Images and Instagram


Coming back to the most prosaic of the blog’s content – CLOTHES!!!  
Yeah, I guess all have those little habits or customs.  I have using the Garamond font and pouring some milk to my coffee almost every time and when it comes to garments I have two pieces my life would be quite sad without. And it’s becoming one of those little rituals I practice every time I get back home; Nike running leggings I’d like to never take off and SWEATERS! All of them.

I do realize it may sound not much like the chicest outfit you can imagine but let’s put it clear; there are some priorities. And feeling like being hugged by a panda bear is definitly on the top of hierarchy. And that is exactly what a proper sweater can offer you. Not an artificial, poliester one; wearing those can be usually comparable with wrapping yourself with a piece of barbed wire. A nice woolen or cashmere one (yes, genuine cashmere, some day I’ll get you!). If you treat it right, it will provide you with a level of comfort and bliss that no other garment can deliver. Trust me.

I’m pretty sure not so long ago I wrote something very similar to this but it only shows how powerful my adoration is. Cause tell me; is there anything more pleasant than coming back home, taking off the clothes you’ve been torturing yourself with for whole day and putting on the coziest of clothes? It’s like a little panda was waiting by your door to grab you with his furry arms and say ‘I missed you’. Think of this: the rain starts on your way back home, you get really soaked off before getting there and then, finally, it’s time for a hot shower, some nice smelling body balm and wrapping yourself with a little woolen piece of heaven. It’s a definition of paradise, wouldn’t you agree?


Wróćmy na trochę do najbanalniejszego z tematów – CIUCHÓW!!!
Mam kilka małych przyzwyczajeń. Zakładam, że każdy ma. Takie bzdety jak automatyczne przestawianie czcionki z domyślnej na Garamond, kiedy mam coś napisać i dolewanie mleka do kawy. Mam też kilka jeśli chodzi o ubrania. Od pewnego czasu, po przyjściu do domu biegnę po ubrania, bez których życie byłoby możliwe, ale znacznie smutniejsze – legginsy Nike do biegania i SWETRY!!! Wszystkie!

To nie brzmi jak najszykowniejszy zestaw, o jakim można pomyśleć i doceńcie, że zdaję sobie z tego sprawę, ale umówmy się – są pewne priorytety. Poczucie się, jakby przytulała nas mała panda jest na samym szczycie w tej hierarchii, a to dokładnie to, co może zaoferować nam odpowiedni sweter. Niekoniecznie poliestrowy, bo te często zapewniają doznania porównywalne z owinięciem się drutem kolczastym, ale wełniany czy kaszmirowy (tak, prawdziwy kaszmirze, kiedyś w końcu cię dorwę!). Wierzcie mi, że jeśli traktujecie sweter odpowiednio (czyt. z miłością i troską), on odwdzięczy się zapewnieniem Wam komfortu, ciepła i wszechogarniającej błogości. Po prostu bajka.

Jestem prawie pewna, że nie tak dawno pisałam coś dość podobnego, ale to chyba świadczy o tym, jak silne jest moje uwielbienie dla wełny. W sumie sami powiedzcie; jest coś przyjemniejszego niż wrócenie do domu, zrzucenie ubrań, w których trzeba było męczyć się większość dnia i w końcu wbicie się w sweter? Przecież to tak, jakby mała panda rozpościerała przed nami ramiona przy samym wejściu do domu! Albo wyobraźcie sobie to: łapie Cię deszcz, wracasz przemoknięta, pierwsze co, biegniesz pod gorący prysznic, wybierasz jakiś pachnący balsam do ciała, a na koniec owijasz się wełną. Nie zgodzisz się, że to jak definicja nieba? 

No comments:

Post a Comment