Strony

Friday, August 21, 2015

Take some notes!


Założę się, że tekstów o zapisywaniu w kochanych Internetach znajdę od groma i jeszcze trochę, ale i tak sklecę własny. Tłumaczę sobie, że każdy z nich ma choć trochę inne grono odbiorców, a to dobrze, bo wtedy ogół czytelników znacznie się powiększa. W tym przypadku zakładam, że im więcej, tym lepiej.

Zapisywanie jest fantastycznym nawykiem – tego co usłyszymy, przeczytamy i tego, co wpadnie nam do głowy. Nie pozwala umknąć najlepszym pomysłom, zapewnia ciągły dostęp do inspiracji, pomaga zaprowadzić względny porządek myśli. Dzienniki, notesy, żółte karteczki przytwierdzone do lodówki – każdy zapisuje jak chce, co chce i ile chce. Ja zdecydowanie odmawiam rozpisywania się na temat każdego przeżytego dnia, za to zwięzłe spisanie pomysłu, cytatu czy krótkiej obserwacji – jak najbardziej. Pytanie tylko po co to robimy? 


Czy kopiowanie cytatów, sloganów, złotych myśli jest celem samym w sobie? Sens pojawia się, gdy utrwalone na papierze słowa zaczynasz wprowadzać w życie. Wracając do przeanalizowanych dziesiątki razy powiedzeń jesteś w stanie wyselekcjonować te, które najbardziej odbiły się w twojej pamięci i zaimplementować je do swojej codzienności. 

Po kolei. Po co pisać? Jest kilka niezaprzeczalnych zalet. Nic ci nie umknie, wszystko staje się bardziej klarowne, a to co niesprecyzowane w głowie, nabiera charakteru na papierze. No i nikt nie powie mi, że nie ma wpływu na charakter pisma – ktoś jeszcze zauważył, że kiedy na klawiaturze piszemy 300 znaków na minutę, na papierze tylko bazgrzemy?

Teraz ważniejsze. Jak pisać? To już w dużej mierze indywidualna kwestia. Sprecyzuj na czym ci zależy, jaki jest cel notatek, do czego mogą się przydać, jak chciałbyś je później odbierać. Bo po co robić coś bez celu? Kiedy już ustalisz powyższe kwestie, łatwo zdecydujesz czy zacząć prowadzić dziennik, czy może nosić w kieszeni mikro notes na maksymy tak samo szybko wbiegające, jak i uciekające z głowy.



Kiedy pisać? Jedna z notatek, w jednym z moich notesów głosi zaczytaną gdzieś radę na temat dopasowania pory dnia to treści wypowiedzi. Jak to? A tak, że podobno rankiem jest się bardziej otwartym, twórczym, a przeszkody zdają się nie istnieć. Natomiast wieczór to najlepsza pora na dokonanie syntezy – umysł staje się bardziej analityczny i krytyczny. Wniosek z tego taki, że tworzyć najlepiej rano, a poprawiać wieczorem. Zaciekawiło mnie to na tyle, że postanowiłam na własnym przykładzie sprawdzić tezę. Jedyny wyciągnięty przeze mnie wniosek mówi, że raz jest tak, raz tak. Tego posta piszę o północy, a czuję, że myśli biegną znacznie płynniej niż 14 godzin temu. Poprawiać spróbuję rano.

A teraz najprzyjemniejszy element całego procesu. Po pewnym czasie czytaj co zapisałeś. Bez pośpiechu. Znajdź chwilę, którą poświęcisz tylko na to, żeby racjonalnie ocenić treść. Jeśli nigdy wcześniej nie prowadziłeś dziennika, może spotkać cię niemały szok, kiedy po raz pierwszy zetkniesz się ze swoimi wypocinami jako czytelnik (niekoniecznie negatywny, nie gwarantuję, że pozytywny). Jeśli tak jak ja, ograniczasz zapiski do cytatów i pomysłów, wracaj do nich, ulepszaj, dopisuj, koryguj. Pamiętaj, że kilka słów zajmujących tę cenną przestrzeń w twoim notesie, nie zawsze musi zamienić się w rzeczywistość. Czego nauczyło mnie pisanie tych paru postów od czasu do czasu to, że jeśli czujesz, że nie pociągniesz danej myśli w sposób, jaki chciałeś to zrobić, nie próbuj na siłę. Skreśl ile trzeba, zacznij od nowa. Często świeża kartka, to świeża głowa. Pamiętaj, że nic nie wybaczy ci tyle, co papier. Skorzystaj z tego.



PS. Korekta a propos pory dnia; wieczorem selekcja jest znacznie prostsza. Wyrzucanie z tekstu niepotrzebnych linijek tekstu czy zdjęć to teraz pestka. Rano było mi szkoda każdego z nich. Dajcie znać, która pora jest dla Was najlepsza!

1 comment:

  1. Hej, wszystkiego najlepszego z okazji urodzin !
    PS. Za rzadko piszesz...

    ReplyDelete