Strony

Thursday, December 04, 2014

Winter palace

         More than a week ago I managed to keep posting systematical, though, that state turned out to be just momentary. When the collision of matters happens and the mess appears on my calendar, it has to be decided which of affairs are important and which are the most important. In my case, university is always the most important. Although, today is the day when I'm lying on my bed, scouring magazines, checking out the blogs and watching the episods of "Sex and the city" (no, I don't mind I've seen each of them around 56781 times) and remain unpunished and without any remorse. Coming back to the score, nothing is gonna interrupt my work on the blog right now and I'm coming back with something that has never appeared here before - interiors. 
      For me this is the best time (and season) to post this. Even though I still discover new inspirations, this 'winter' style inside happens to be closest to my heart so far. Wooden walls, warm colors, white furry leathers,  fireplaces and warm ligths. 
       When in October I moved in to the new apartment I couldn't allow myself to go mad with decorating - first of all this is rented, second of all it's no bigger than 15 squared meters I guess (although I learned that there's no better trigger for our creativity than small space). While living in the previous apartments I never really cared about how 'mine' that is - I always knew it was just for one year and for some irrational reason it seemed to me that its look for those months didn't matter at all. And suddenly, when I moved to the place number 3 (counting from starting uni) I initiated wanting this apartment - which is supposed to be my oasis for resting, studying, sleeping - to be more personalized which means cozy, comfortable, simply mine. In the end, it hadn't taken a lot to feel it - pics and posters in plain frames, white leather on my chair and scented candles and that's it. 
      With the pics below I wanted to show you the essence of the 'winter style' I love so much. Number 1 and 2 are definitely modern, minimalistic and a bit ascetic when 3 and 4 are more traditional. My favorite is number 4 (I'd like to spend whole winter there). Which one do you like most?

      Systematyczność jaką niedawno udawało mi się utrzymywać na blogu okazała się chwilowa - kiedy następuje kolizja zajęć i robi się bałagan w kalendarzu, a sprawy należy zacząć dzielić na ważne i ważniejsze, uczelnia zawsze jest tą najważniejszą. Jednak dziś jest ten dzień, kiedy mogę bezkarnie i bez wyrzutów sumienia leżeć na łóżku przeglądając magazyny, blogi i jednym okiem oglądając odcinki "Seksu w wielkiem mieście" (nie, nie przeszkadza mi, że każdy z nich widziałam 56781 razy). Mimo że jestem fanką takich intensywnych tygodni jak ten ubiegły, to jednak brak tego uczucia z tyłu głowy, że jest jakaś niecierpiąca zwłoki sprawa, jest wielkim komfortem. Wracając do meritum, teraz, gdy już nic nie stoi na przeszkodzie, żebym poświęciła trochę czasu blogowi, postanowiłam opublikować coś, co jeszcze nie pojawiło się na stronie - wnętrza. 
         Dla mnie pora na taki wpis nie mogła być lepsza - mimo tego, że ciągle odkrywam nowe wnętrzarskie inspiracje, to narazie taki "zimowy" klimat jest mi zdecydowanie najbliższy. Drewniane ściany, ciepłe kolory, zwierzęce skóry na meblach, kominki i ciepłe oświetlenie. 
       Kiedy wprowadziłam się w październiku do nowego mieszkania nie miałam dużego pola do popisu - po pierwsze jest wynajęte, a po drugie ma jakieś 15 metrów kwadratowych (za to nauczyłam się, że nic tak nie pobudza kreatywności jak mikro przestrzeń). W poprzednich mieszkaniach nigdy nie przywiązywałam wagi do jego wystroju - zawsze wiedziałam, że wprowadzam się tylko na rok i z jakiegoś irracjonalnego powodu wydawało mi się, że to jak będzie ono wyglądało przez te kilkanaście miesięcy nie ma większego znaczenia. I nagle, wprowadzając sie do mieszkania numer 3 (licząc od początku studiów) zapragnęłam, żeby miejsce, które przeznaczone jest do odpoczynku, nauki, spania dawało mi poczucie, że jest choć trochę spersonalizowane, a co za tym idzie komfortowe, zaciszne, po prostu moje. Koniec końców, niewiele trzeba było, żebym poczuła się jak u siebie - plakaty i zdjęcia w jasnych ramach, zapachowe świece i biała owcza skóra na krześle (teraz to prawie fotel :) ) wystarczyły.
      Za pomocą zdjęć poniżej chciałam pokazać Wam co dla mnie jest esencją "zimowego stylu". Dwa pierwsze są zdecydowanie nowoczesne i minimalistyczne, a numery 3 i 4 raczej tradycyjne, ale wszystkie doskonale wpisują się w klimat (detale robią swoje). Mój zdecydowany faworyt to domek w kompleksie Chardon we Francji, czyli ostatni w tym poście. Który Wam podoba się najbardziej?

1. The Omnia Hotel, Zermatt, Szwajcaria 




2. Hotel Eden, Bormio, Włochy 









3. Chalet Gentianes, Courchevel, Francja 







4. Chalet Chardon, Val d'Isere, Francja 









Pictures from: travelpod.ie, mapplr.com, globbi.com, mountainexposure.com, onekindesign.com, ski.mantigcollection.com, ultimateluxurychalet.com, herbal-solo.com

No comments:

Post a Comment